Modlitwa

"Ora et labora" (Św. Benedykt z Nursji)

Modlitwa w życiu ludzi

Latem 2006 świat obiegła wieść: Hiszpanie (niektórzy) chcą przyznać prawa człowieka dużym małpom (Europe: Human Rights For Apes , The European Courier July 9, 2006). Zwolni się je z ogrodów zoologicznych, z laboratoriów opracowujących leki dla ludzi, zniesie własność (wszak to jest niewolnictwo, gdy ktoś jest właścicielem osoby), wybuduje im domy. Ponieważ są bardziej intelektualnie rozwinięte niż małe dzieci i starcy, więc małpom będzie przysługiwać prawna ochrona życia, a dzieciom i dziadkom nie (wiadomo – małpa potrafi dzieciom opowiadać bajki na dobranoc, a staruszka babcia nie, więc widać na dłoni wyższy rozwój intelektualny małp). A wszystko to w imię „genetycznego podobieństwa”.

„Genetycznego”? Amerykańskie czasopismo „The Sciences” swego czasu opublikowało artykuł o tym, że w porównaniu do gatunków zwierząt (czasopismo pisze tu o „innych gatunkach zwierząt”) człowiek ma niezwykle jednorodny materiał genetyczny „jakby ludzkość rozwinęła się z wymierającego gatunku”, „z zaledwie kilku par”. Skrajnie ewolucjonistycznemu czasopismu nie mogło przejść przez gardło, że wszyscy pochodzimy od jednej pary – Adama i Ewy, ale już jest tuż tuż.

Skoro już jesteśmy przy Adamie i Ewie, to wspomnijmy o tym, że Bóg stwarzając człowieka tchnął w niego swego ducha. Człowiek ma duszę nieśmiertelną, podczas gdy zwierzęta nie. To ona uzdalnia go do kontaktu z Bogiem – od poczęcia aż do śmierci. Modlących się małp nie widywano. Ale za to wszystkie ludy na ziemi, prymitywne i rozwinięte, modlą się, czują, że istnieje Ktoś, do kogo mogą się zwrócić, kto może ich wysłuchać.

Chrześcijanin wie, że nie jest to monolog – to także Bóg mówi do człowieka. Dał każdemu człowiekowi swe prawo, wypisane na kamiennych tablicach, ale także w sercach. A wśród nich „Nie zabijaj”. Nie zabijaj tego, który ma duszę nieśmiertelna i dlatego jest równy tobie.

Dlaczego modlić się

Badania naukowe, m.in. w dziedzinie matematyki i informatyki (por. np. książkę S. Wolframa „The New Kind of Science”) wskazują, że choć mózg ludzki jest potężnym narzędziem rozumowania, wnioskowania, to powszechnie stosowana metoda dedukcji nie pozwoli mu na wyciągnięcie wszystkich poprawnych wniosków ze swej wiedzy, choćby miał do dyspozycji nieskończenie wiele czasu. Jest to skutek ograniczeń świata materialnego. Dlatego człowiek w swym życiowym zmaganiu potrzebuje po prostu „podpowiedzi z zewnątrz”, aby skłonić się ku obiecującym kierunkom dociekań na temat otaczającego świata, aby móc podejmować racjonalne decyzje.

Tym „zewnętrzem” jest świat duchowy, a w nim Pan Bóg. To do niego musi się zwracać człowiek, aby otrzymywać poprawne „podpowiedzi”. Człowiek potrzebuje dialogu z Bogiem, który zwyczajnie nazywamy modlitwą.

Oczywiście człowiek nie jest w stanie kontaktować się ze Stwórcą, jeśli ten nie chciałby takiego kontaktu. Ale jak pokazuje historia, Bóg do człowieka wielokrotnie przemawiał przez proroków, a w końcu zesłał swego Syna. W naszym codziennym życiu Bóg daje znaki, czyni cuda, które nie mieszczą się w zakresie technicznych możliwości działania człowieka. Doświadczenie Boga umożliwia mu otwarcie nowych horyzontów, daje mu nowe pomysły, jak zagospodarować swą wiedzę nt. świata materialnego.

A więc modlitwa jest obok pracy podstawowym warunkiem egzystencji i rozwoju ludzkości.

Kiedy się modlić

Chrześcijanin modli się w wielu okolicznościach. Podczas niedzielnej i świątecznej Mszy Św. Rano i wieczorem. Także przed i po posiłku. Przed wyruszeniem w podróż, udając się do lasu, do miasta czy w inne miejsca, gdzie mogą nań czyhać niebezpieczeństwa. Przed i po nauce. Przed ważnymi decyzjami czy wydarzeniami życiowymi. Boga przeprasza, Boga prosi, Bogu dziękuje i przede wszystkim wielbi Go.

Modlitwa w rodzinie

Wspólna modlitwa rodziny umacnia także jej jedność. Co najmniej raz dziennie (wieczorem najłatwiej) rodzina winna się w całości zbierać na modlitwie. Wspólnie odmówione „i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy” nie raz może być skuteczną kuracją atmosfery domowej.

Kiedy razem przy posiłku powiemy „Pobłogosław Panie Boże nas i te dary, które z Twojej Opatrzności spożywać mamy, oraz tych, którzy je przygotowali”, może uświadomimy sobie jakże ważną, choć na co dzień słabo dostrzeganą rolę żony i matki. Jednocześnie swe miejsce w porządku stworzenia. To od Bożej Opatrzności zależy, czy nasze starania zakończą się sukcesem To potwierdzamy w modlitwie na koniec posiłku „Dziękujemy Ci Panie Boże za wszystkie dobrodziejstwa Twoje”.

Wspólna niedzielna Msza Św., to dla małżonków okazja, by w codziennym zabieganiu chwycić się po drodze za ręce, albo wziąć pod rękę, bezpretensjonalnie pomyśleć o sobie.

Wspólny rodzinny różaniec na zakończenie roku to moment refleksji nad dobrem doznanym w minionym okresie i nad zadaniami rodziny na przyszłość.

Modlimy się także aktami strzelistymi. „Idziesz w drogę, chociaż blisko, z Bogiem wychodź z progu, a gdy wrócisz zeń szczęśliwie, to podziękuj Bogu”, mówi starodawna pieśń. „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus” męża wracającego z pracy, i odpowiedź żony i dzieci „Na wieki wieków. Amen.” To piękny wyraz jedności rodziny w Bogu. „Szczęść Boze” powie dziecko pracującemu ciężko na polu, a ten mu odpowie „Bóg zapłać”. Rodzina zabiega dla siebie nawzajem o Boże błogosławieństwo.

Wreszcie modlitwa za zmarłych, rodziców, dziadków, czasem dzieci, to jednoczenie w Bogu rodziny nawet poza granice grobu, zabieganie o dobro członków rodziny nawet po ich śmierci. .A w czyśćcu cierpiące dusze, choć za siebie modlić się nie mogą, pomagają żyjącym przez wstawiennictwo u Boga. Tym bardziej dusze tych naszych krewnych, które szczęście wieczne w Niebie już osiągnęły.

Uczyć dzieci modlitwy

Troska rodziców o właściwe zachowanie dzieci w kościele czy podczas wspólnego pacierza to dla nich nauka z jednej strony tego, że istnieje Ktoś tak ważny, że rodzice stoją czy klęczą przed nim ze złożonymi rękoma, a z drugiej, że w określonym miejscu czy czasie trzeba się stosownie zachowywać.

To wszystko, co robimy dla Boga, tak naprawdę czynimy także dla siebie. Pan Bóg nie nakłada na nas ciężarów, ale wręcz przeciwnie - Jego nakazy mają na celu nam ulżyć. On spogląda życzliwie na swych czcicieli.

Człowiek musi być trzeźwy, by z Bogiem rozmawiać

Naturalnym stanem człowieka jest trzeźwość, tzn. łączność między ciałem a duszą. Brak tej łączności uniemożliwia człowiekowi działanie, w tym przenoszenie idei zaczerpniętych w dialogu z Bogiem na świat materialny.

Zatem abstynencja wielu to nie tylko hasło o charakterze negatywnym, - typu "zahamujmy potop alkoholu", ale przede wszystkim podstawowy warunek prawdziwego rozwoju i dobrobytu całej ludzkości. To nie tylko problem "niedysponowanego" chirurga, nauczyciela, kierowcy, wypadków. Trzeźwość to problem egzystencjalny ludzkości. Bez nowych idei, bez nowych pomysłów choćby w obszarze ochrony przyrody ludzkości grozi zagłada na skutek nagromadzonych dotychczas na składowiskach odpadów bardzo dla człowieka niebezpiecznych. Tylko trzeźwość sprzyja odkrywaniu tychże praw natury, rodzeniu się prawdziwie nośnych pomysłów na przyszłość. Dlatego my abstynenci nie możemy postrzegać się jedynie jako mała grupka o określonym stylu życia ("life style"), ale jesteśmy głównym nośnikiem postępu cywilizacyjnego.

Nowe idee techniczne i ekonomiczne rodzą się tylko w trzeźwych umysłach. Po I wojnie światowej, gdy Polska wolność odzyskała, m.in. dzięki trzeźwościowej działalności wielu biskupów, kapłanów, sióstr zakonnych i świeckich, gdy poziom spożycia alkoholu systematycznie i radykalnie spadał, gospodarka polska charakteryzowała się ciągłym wzrostem, jeśli ją porównać z okresem rozbiorów. Z 90% udział kapitału obcego spadł w Polsce w owym czasie do 20%. I to nie przez wykupywanie kapitału obcego lecz przez wzrost kapitału polskiego – a więc przez rozwój. Wspomnijmy choćby COP, stocznię w Gdyni i inne wielkie inwestycje